Forum Pink Floyd Strona Główna
 Forum
¤  Forum Pink Floyd Strona Główna
¤  Zobacz posty od ostatniej wizyty
¤  Zobacz swoje posty
¤  Zobacz posty bez odpowiedzi
Pink Floyd
BRAIN DAMAGE - Najlepsze polskie forum o Pink Floyd
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie  RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 
 
Wokal: Dave czy Roger
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pink Floyd Strona Główna -> The Lunatic Is On The Grass Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Wokal: Dave czy Roger

Kto ma lepszy wokal?
Dave
52%
 52%  [ 21 ]
Roger
17%
 17%  [ 7 ]
obaj mają tak samo dobry/ zły
30%
 30%  [ 12 ]
Wszystkich Głosów : 40

Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 18:51, 02 Lut 2006    Temat postu:
 
Misiu napisał:

Marcin S. napisał:

Technicznie jest to łatwe.



Ale na jakiej podstawie tak twierdzisz? Smile


Na takiej, że znam wokalistów tacy jak Dio, Mercury, Gillian, Fish, Dickinson... etc. Oni by to zaśpiewali bez problemu i to bez osiągnięcia swoich wokalno-technicznych wyżyn.
Misiu napisał:

Ale zgodzisz się chyba, że dla Fisha, Take It Back jest nieosiągalne ze względu na barwę.


Zgodzę się Smile Choć nie wykluczam, że on by to pięknie zinterpretował (mając na uwadze fakt, że jego głos stał się teraz głębszy i niższy, np. w solowym 3D osiąga niebywałe basy)
Misiu napisał:

Dave bardzo się rozwinął po odejściu Watersa, ale to jest chyba nawet zrozumiałe.


To prawda, ale to nie oznacza, że nagle zaczął śpiewać jakoś niebywale dobrze od strony technicznej.

Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Pią 2:34, 03 Lut 2006    Temat postu:
 
Marcin S. napisał:

Na takiej, że znam wokalistów tacy jak Dio, Mercury, Gillian, Fish, Dickinson... etc. Oni by to zaśpiewali bez problemu i to bez osiągnięcia swoich wokalno-technicznych wyżyn.


To są już mistrzowie wokalu. Dlatego to, że oni potrafiliby to zaśpiewać nie świadczy o tym, że coś jest łatwe. Freddie śpiewał z niektórych arcytrudnych rzeczy coś takiego, że wydawało się to być bardzo łatwym. Ale ogółem nie było. Dlatego te partie Gilmoura są OGÓŁEM w miarę trudne - wiadomo, że nie dla mistrzów, bo i sam Gilmour nie był jakimś mistrzem wokalu.
Marcin S. napisał:

Zgodzę się Smile Choć nie wykluczam, że on by to pięknie zinterpretował (mając na uwadze fakt, że jego głos stał się teraz głębszy i niższy, np. w solowym 3D osiąga niebywałe basy)


I ja tego nie wykluczę. Smile Właśnie tak najlepiej - jest wiele różnych barw, która każda śpiewa coś niezwykłego, coś, czego inny nigdy by nie zaśpiewał.
Marcin S. napisał:

To prawda, ale to nie oznacza, że nagle zaczął śpiewać jakoś niebywale dobrze od strony technicznej.


Nie, zgadzam się. Choć nie chodziło mi o sam wokal. Na gitarze też lepiej grał, więcej komponował, grał więcej na basie. Stał się lepszym muzykiem i kompozytorem.

Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Sob 1:43, 04 Lut 2006    Temat postu:
 
Misiu napisał:

Macin S. napisał:

Na takiej, że znam wokalistów tacy jak Dio, Mercury, Gillian, Fish, Dickinson... etc. Oni by to zaśpiewali bez problemu i to bez osiągnięcia swoich wokalno-technicznych wyżyn.



To są już mistrzowie wokalu. Dlatego to, że oni potrafiliby to zaśpiewać nie świadczy o tym, że coś jest łatwe. Freddie śpiewał z niektórych arcytrudnych rzeczy coś takiego, że wydawało się to być bardzo łatwym. Ale ogółem nie było. Dlatego te partie Gilmoura są OGÓŁEM w miarę trudne - wiadomo, że nie dla mistrzów, bo i sam Gilmour nie był jakimś mistrzem wokalu.


No ale powiedz mi, co tam jest trudnego? Czy Gilmour osiąga falset czy cośQuestion Exclamation Tam nie ma nci trudnego, to jest po prostu dobrze zaśpiewana muzyka, Gilmour ma fajną barwę, ciepłą i przyjemną, ale technikiem wokalnym nie jest dobrym.
Misiu napisał:


Marcin S. napisał:

To prawda, ale to nie oznacza, że nagle zaczął śpiewać jakoś niebywale dobrze od strony technicznej.



Nie, zgadzam się. Choć nie chodziło mi o sam wokal. Na gitarze też lepiej grał, więcej komponował, grał więcej na basie. Stał się lepszym muzykiem i kompozytorem.


Wokalnie, instrumentalnie i w ogóle muzycznie na pewno się rozwinął. Ale Gilmour nigdy nie śpiewał trudnych rzeczy od technicznej strony.

Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Sob 4:29, 04 Lut 2006    Temat postu:
 
Marcin S. napisał:

No ale powiedz mi, co tam jest trudnego?


Ta chrypa...? Mnie chodzi o OGÓŁ, a nie o mistrzów. Czysto zaśpiewać dla OGÓŁU nie jest łatwo, taką chrypę osiągnąć także. Nie zapominajmy, że Daiv był w Pink Floyd głównie gitarzystą, a nie wokalistą.
Marcin S. napisał:

(...) ale technikiem wokalnym nie jest dobrym.


No tutaj się troszkę zagalopowałeś. Smile To brzmi tak, jakby był złym technikiem - a takim to NA PEWNO nie jest. Według Twojego zdania (jak przypuszczam) - dobrym, ale "tylko" dobrym.
Marcin S. napisał:

Ale Gilmour nigdy nie śpiewał trudnych rzeczy od technicznej strony.


Ale dobrym śpiewakiem był, i jeżeli tutaj się nie zgodzisz, to nie popuszczę. Smile

Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Sob 17:33, 04 Lut 2006    Temat postu:
 
Misiu napisał:


Marcin S. napisał:

No ale powiedz mi, co tam jest trudnego?



Ta chrypa...? Mnie chodzi o OGÓŁ, a nie o mistrzów. Czysto zaśpiewać dla OGÓŁU nie jest łatwo, taką chrypę osiągnąć także.


Chrypa to właściwość jego głosu, a nie żadne osiagnięcie techniczne, więc "osiąganie" chrypy nie jest chyba pojęciem, które ma jakiś sens.
Jeśli chodzi o ogół- wiadomo, że pan Zenek spod piątki nie zaśpiewa czysto High Hopes, ja mówiłem o rocku, a nie o ogóle. Jeśli będziemy porównywać wszystko do ogółu, to wyjdzie na to, że Mason jest wirtuozem perkusji Wink
Misiu napisał:

Nie zapominajmy, że Daiv był w Pink Floyd głównie gitarzystą, a nie wokalistą.


No więc dlatego nie był wybitnym wokalistą, natomiast gitarzystą jak najbardziej.
Misiu napisał:


Marcin S. napisał:

(...) ale technikiem wokalnym nie jest dobrym.




No tutaj się troszkę zagalopowałeś. Smile To brzmi tak, jakby był złym technikiem - a takim to NA PEWNO nie jest. Według Twojego zdania (jak przypuszczam) - dobrym, ale "tylko" dobrym.


Był (a raczej jest, bo przecież wciąż wydaje płyty) przeciętnym technikiem o bardzo przyjemnej, ciepłej i kojącej barwie.
Misiu napisał:


Marcin S. napisał:

Ale Gilmour nigdy nie śpiewał trudnych rzeczy od technicznej strony.



Ale dobrym śpiewakiem był, i jeżeli tutaj się nie zgodzisz, to nie popuszczę. Smile


Było wielu lepszych od niego w tej materii, ale głos ma fajny, no i- gdybym uważał go za jakiegoś niesamowicie kiepskiego wokalistę, to czy słuchałbym w ogóle Pink Floyd? Smile

Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Pon 2:52, 06 Lut 2006    Temat postu:
 
Marcin S. napisał:

Chrypa to właściwość jego głosu, a nie żadne osiagnięcie techniczne, więc "osiąganie" chrypy nie jest chyba pojęciem, które ma jakiś sens.


Właściwość głosu raczej nie, bo wcześniej czegoś takiego nie śpiewał. Znów się źle wyraziłem - osiąganie nie, ale wydobycie z siebie.
Marcin S. napisał:

Jeśli chodzi o ogół- wiadomo, że pan Zenek spod piątki nie zaśpiewa czysto High Hopes, ja mówiłem o rocku, a nie o ogóle. Jeśli będziemy porównywać wszystko do ogółu, to wyjdzie na to, że Mason jest wirtuozem perkusji Wink


W odniesieniu do rocka, to przyznam Ci rację, natomiast twierdzę, że technika wokalu Davida ogólnie była co najmniej dobra.
Tego Pana Zenka sobie wymyśliłeś, czy jest taki w Twoim bloku? Wink
Marcin S. napisał:

No więc dlatego nie był wybitnym wokalistą, natomiast gitarzystą jak najbardziej.


Zgadzam się w połowie. Wokalistą wybitnym nie był, ale gitarzystą, MOIM ZDANIEM, również nie. Świetnym, ale 'wybitny', to dla mnie zbyt wielkie określenie w stosunku do Dave'a. No i napisałem to, co napisałem, bo chodziło mi w sumie o to, że będąc gitarzystą, możne można by spróbować spojrzeć pod innym kątem na jego wokal, ale raczej się myliłem. Smile
Marcin S. napisał:

Był (a raczej jest, bo przecież wciąż wydaje płyty) przeciętnym technikiem o bardzo przyjemnej, ciepłej i kojącej barwie.


Dla mnie przynajmniej ponadprzeciętnym. Co do barwy - zgoda.
Marcin S. napisał:

Było wielu lepszych od niego w tej materii, ale głos ma fajny, no i- gdybym uważał go za jakiegoś niesamowicie kiepskiego wokalistę, to czy słuchałbym w ogóle Pink Floyd? Smile


Tak, bo jest jeszcze taki dużo lepszy wokalnie od Gilmoura koleś, który tam śpiewał - on się chyba Roger Waters nazywał. Razz No i jeszcze Roy Harper, którego wokal tak kochasz. Twisted Evil A co Ty myślisz o wokalu Wrighta? Smile

Powrót do góry
Marcin Steuer
Seamus


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: BYTOM

PostWysłany: Pon 23:21, 06 Lut 2006    Temat postu:
 
Oddałem głos na Davida, amen.


(napisałem setnego posta, ide na piwo)

Powrót do góry Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Wto 22:09, 07 Lut 2006    Temat postu:
 
Misiu napisał:

Marcin S. napisał:

Chrypa to właściwość jego głosu, a nie żadne osiagnięcie techniczne, więc "osiąganie" chrypy nie jest chyba pojęciem, które ma jakiś sens.




Właściwość głosu raczej nie, bo wcześniej czegoś takiego nie śpiewał. Znów się źle wyraziłem - osiąganie nie, ale wydobycie z siebie.


No więc jego głos nabrał jakiejś WŁAŚCIWOŚCI. Głosy ewoluują przez lata, zmieniają się.
Misiu napisał:


Marcin S. napisał:

Jeśli chodzi o ogół- wiadomo, że pan Zenek spod piątki nie zaśpiewa czysto High Hopes, ja mówiłem o rocku, a nie o ogóle. Jeśli będziemy porównywać wszystko do ogółu, to wyjdzie na to, że Mason jest wirtuozem perkusji




W odniesieniu do rocka, to przyznam Ci rację, natomiast twierdzę, że technika wokalu Davida ogólnie była co najmniej dobra.


Co rozumiesz pod pojęciem technika?


Misiu napisał:

Tego Pana Zenka sobie wymyśliłeś, czy jest taki w Twoim bloku?


Pan Zenek to człowieczek mieszkający w mojej głowie Wink
Misiu napisał:


Marcin S. napisał:

No więc dlatego nie był wybitnym wokalistą, natomiast gitarzystą jak najbardziej.




Zgadzam się w połowie. Wokalistą wybitnym nie był, ale gitarzystą, MOIM ZDANIEM, również nie. Świetnym, ale 'wybitny', to dla mnie zbyt wielkie określenie w stosunku do Dave'a.


Jak dla mnie umiejętność wyrobienia sobie własnego stylu, rozwijanie go przez lata, jest przejawem wybitności gitarzysty. I nie mówię tu o technice.
Misiu napisał:


Marcin S. napisał:

Był (a raczej jest, bo przecież wciąż wydaje płyty) przeciętnym technikiem o bardzo przyjemnej, ciepłej i kojącej barwie.



Dla mnie przynajmniej ponadprzeciętnym. Co do barwy - zgoda.


Ponawiam pytanie: co rozumiesz przez pojecie "technika"?
Misiu napisał:


Marcin S. napisał:

Było wielu lepszych od niego w tej materii, ale głos ma fajny, no i- gdybym uważał go za jakiegoś niesamowicie kiepskiego wokalistę, to czy słuchałbym w ogóle Pink Floyd? Smile


Tak, bo jest jeszcze taki dużo lepszy wokalnie od Gilmoura koleś, który tam śpiewał - on się chyba Roger Waters nazywał.


No ale ja wolę wokal Dave'a Twisted Evil
Misiu napisał:

A co Ty myślisz o wokalu Wrighta? Smile


Nijaki, przeciętny do bólu, ale przyjemny w brzmieniu Smile

Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Śro 14:18, 08 Lut 2006    Temat postu:
 
Marcin S. napisał:

No więc jego głos nabrał jakiejś WŁAŚCIWOŚCI. Głosy ewoluują przez lata, zmieniają się.


To prawda, chociaż nie słyszę aż takiej EWOLUCJI w wokalu Dave'a. On po prostu robił coś, czego wcześniej robić chyba nawet nie mógł.
Marcin S. napisał:

Co rozumiesz pod pojęciem technika?


Hmmm....banalne, ale i trudne pytanie. Skala (zarówno ta w górę, jak i w dół), falset, czystość. Zaśpiewanie czegoś, co trudno jest zaśpiewać, jest dla mnie przejawem dobrej techniki. Mówimy oczywiście nie o skopiowaniu barwy, ale powtórzenie jakiegoś osiągnięcia wokalnego (falset itd.) To PRZEDE WSZYSTKIM. Co jeszcze...? Szczerze, to niewiele przychodzi mi do głowy, bo większość jest już subiektywna. To powiedz Ty, będziesz lepiej wiedział, skoro nawet....(domyśl się, a jak nie, to zapytaj na gg Mr. Green).
Marcin S. napisał:

Pan Zenek to człowieczek mieszkający w mojej głowie


To on odpowiada za Twoją inteligencję? Wink
Marcin S. napisał:

Jak dla mnie umiejętność wyrobienia sobie własnego stylu, rozwijanie go przez lata, jest przejawem wybitności gitarzysty. I nie mówię tu o technice.


O technice i ja nie mówię. Smile Wciąż jednak pozostaję przy zdaniu, że "wybitny" to troszeczkę zbyt wielkie określenie.
Marcin S. napisał:

Nijaki, przeciętny do bólu, ale przyjemny w brzmieniu Smile


Niech Cię uściskam. Razz
Marcin S. napisał:

No ale ja wolę wokal Dave'a Twisted Evil


Niech Cię ucałuję. Razz

Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Śro 16:11, 08 Lut 2006    Temat postu:
 
Misiu napisał:

Marcin S. napisał:

No więc jego głos nabrał jakiejś WŁAŚCIWOŚCI. Głosy ewoluują przez lata, zmieniają się.



To prawda, chociaż nie słyszę aż takiej EWOLUCJI w wokalu Dave'a. On po prostu robił coś, czego wcześniej robić chyba nawet nie mógł.


No więc to się właśnie nazywa EWOLUCJA.
Misiu napisał:


Marcin S. napisał:

Co rozumiesz pod pojęciem technika?



Hmmm....banalne, ale i trudne pytanie. Skala (zarówno ta w górę, jak i w dół), falset, czystość. Zaśpiewanie czegoś, co trudno jest zaśpiewać, jest dla mnie przejawem dobrej techniki. Mówimy oczywiście nie o skopiowaniu barwy, ale powtórzenie jakiegoś osiągnięcia wokalnego (falset itd.)


No wiec Gilmour nie miał wielkiej techniki- ani nie umiał śpiewać falsetem, ani nie miał skali. Sam sobie odpowiedziałęś na pytanie, czy Gilmour był dobrym technikiem.
Misiu napisał:


Marcin S. napisał:

Pan Zenek to człowieczek mieszkający w mojej głowie



To on odpowiada za Twoją inteligencję?

Wink
Nie fikaj Wink
Misiu napisał:

Wciąż jednak pozostaję przy zdaniu, że "wybitny" to troszeczkę zbyt wielkie określenie.


Każdy ma własne kryteria. Ja go uważam za wybitnego, Ty nie. Po prostu dla Ciebie liczy się coś innego w grze na gitarze i dla mnie też.
Cytat:


Marcin S. napisał:

Nijaki, przeciętny do bólu, ale przyjemny w brzmieniu Smile



Niech Cię uściskam. Razz

Marcin S. napisał:

No ale ja wolę wokal Dave'a Twisted Evil




Niech Cię ucałuję. Razz


Nie zagalopowałeś się? Razz

Powrót do góry
Dizney
Grand Vizier


Dołączył: 07 Paź 2005
Posty: 809
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 23:11, 08 Lut 2006    Temat postu:
 
Misiu napisał:

Wciąż jednak pozostaję przy zdaniu, że "wybitny" to troszeczkę zbyt wielkie określenie.


Marcin S. napisał:

Każdy ma własne kryteria. Ja go uważam za wybitnego, Ty nie. Po prostu dla Ciebie liczy się coś innego w grze na gitarze i dla mnie też.


Ostatnie (nr 273) wydanie brytyjskiego magazynu "Guitarist" zamieszcza wyniki głosowania na "Najlepszego gitarzystę grającego na Fenderze" w związku z 60-tą rocznicą powstania Fender Musical Instruments Corporation.
I kto wygrał? DAVID GILMOUR wyprzedzając takie sławy jak Jimi Hendrix, Stevie Ray Vaughan, Keith Richards czy Eric Clapton. Komentarz redakcji: "Gilmour osiągnął to, co wydawało się niemożliwe: zajął miejsce Jimi Hendrixa jako waszego ulubionego gitarzystę wschechczasów grającego na Fenderze."

Za guitar.about.com:
"Guitar World" zamieścił listę 100 najwspanialszych sol na gitarze.
1. Jimmy Page - Stairway To Heaven
2. Eddie Van Halen - Eruption
3. Collins/Rossington - Freebird
4. DAVID GILMOUR - Comfortably Numb
...
20. Brian May - Bohemian Rhapsody

I inny konkurs z tej witryny, w którym został wyłoniony najlepszy gitarzysta metodą eliminacji negatywnej (Survivor Champion) - wygrał GILMOUR! Głosy oddało ponad 20 tysięcy ludzi. W finale pokonał Page i Claptona.

Podobnych stron jest w internecie sporo (np. [link widoczny dla zalogowanych]) ale nie potrafię ocenić "jakości" ich notowań.

Oczywiście takie opinie nie są wyrocznią i można powiedzieć "a według mnie...". Daje to jednak jakiś pogląd na to, jak dobrym gitarzystą jest Dave.

Powrót do góry Zobacz profil autora
MtK
Seamus


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rybnik

PostWysłany: Czw 22:36, 09 Lut 2006    Temat postu:
 
Najlepszy wokal Rogera byl na The Final Cut w utworze o tym samym tylule Razz coc uwarzam ze cala plyta to popisowa jego wokalu

Powrót do góry Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Pią 14:16, 10 Lut 2006    Temat postu:
 
Dizney napisał:

Oczywiście takie opinie nie są wyrocznią i można powiedzieć "a według mnie...". Daje to jednak jakiś pogląd na to, jak dobrym gitarzystą jest Dave.


W jednym rankingu wygrywają ci, w innym inni. Ranking rankingowki nierówny. Wink Według mnie to nie oznacza nic.

I żeby nie było - ja nie twierdzę, że Gilmour nie był świetny, może nawet genialny. Ale "wybitny" - nie, to nie to, moim zdaniem. Smile

Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Pią 18:35, 10 Lut 2006    Temat postu:
 
W takim razie proszę o wyjaśnienie różnicy między gitarzystą genialnym a wybitnym.

Powrót do góry
Dizney
Grand Vizier


Dołączył: 07 Paź 2005
Posty: 809
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 21:04, 10 Lut 2006    Temat postu:
 
Dla mnie w sensie technicznym Gilmour nie jest gitarzystą wybitnym. Sam się nigdy za takiego nie uważał widząc swoje wady - wolał np. aby "hiszpańską" część w "Is There Anybody Out There" zagrał gitarzysta klasyczny niż on sam.
Jest za to (przynajmniej dla mnie) wybitnym w sensie "uderzania w struny duszy" słuchacza. Jego gra jest w tym sensie zachwycająca, choć może nie doskonała lub wybitna technicznie. Jego gra nie jest grą dla samej siebie, ma wywoływać uczucia i robi to fenomenalnie.

Powrót do góry Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pink Floyd Strona Główna -> The Lunatic Is On The Grass Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 3 z 7

 
Skocz do:  
 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

 
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

Powered by phpBB © 2004 phpBB Group
Galaxian Theme 1.0.2 by Twisted Galaxy