Forum Pink Floyd Strona Główna
 Forum
¤  Forum Pink Floyd Strona Główna
¤  Zobacz posty od ostatniej wizyty
¤  Zobacz swoje posty
¤  Zobacz posty bez odpowiedzi
Pink Floyd
BRAIN DAMAGE - Najlepsze polskie forum o Pink Floyd
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie  RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 
 
On An Island nr 1 w Trójce
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pink Floyd Strona Główna -> The Vizier's Garden Party Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
On An Island nr 1 w Trójce
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 16:20, 06 Maj 2006    Temat postu:
 
Ja jestem w obozie Gilmoura Wink Nie pomogło, bo płyty nie ubóstwiam Razz

Powrót do góry
Kasia
Fearless


Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Sob 16:32, 06 Maj 2006    Temat postu:
 
s h e e p napisał:

Mnie zreszta zadna plyta pana Gilmoura nie podeszla wybitnie. Chyba jestem w 'obozie' Watersa Very HappyVery HappyVery HappyVery Happy To sie czuje jednak.


Ja też jestem w "obozie" Watersa Wink. A co do solowej twórczości DGilmoura to bardziej niż On An Island przypadła mi do gusty jego pierwsza solowa płyta "David Gilmour" Wink.

Powrót do góry Zobacz profil autora
1984
Seamus


Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Żywiec

PostWysłany: Sob 23:23, 06 Maj 2006    Temat postu:
 
...no jak dla mnie płyta bardzo dobra, może to zabrzmi troszke nieprofesionalnie, ale utrzymana jest w klimacie stricte Gilmour'owskim ale za taki styl go uwielbiam

PZDR

Powrót do góry Zobacz profil autora
Dizney
Grand Vizier


Dołączył: 07 Paź 2005
Posty: 809
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 23:28, 06 Maj 2006    Temat postu:
 
szyszunia007 napisał:

...jednak spodziewałam się po niej więcej


Marcin S. napisał:

...bo spodziewałem się jakiegoś wielkiego dzieła


...i dlatego jesteście zawiedzeni. Wystarczyło się niczego nie spodziewać i przyjąć album jaki jest. Smile Problem jest w waszych głowach a nie w muzyce Gilmoura Wink.

Powrót do góry Zobacz profil autora
Dizney
Grand Vizier


Dołączył: 07 Paź 2005
Posty: 809
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 23:39, 06 Maj 2006    Temat postu:
 
szyszunia007 napisał:

A co do solowej twórczości DGilmoura to bardziej niż On An Island przypadła mi do gusty jego pierwsza solowa płyta "David Gilmour" Wink.


Też bardzo często do niego sięgam. Jest bardziej surowy, bardziej rockowy. Biorąc pod uwagę datę wydania wydaje się, że materiał na album musiał powstawać w "obiektywnie" najlepszych latach PF. Gilmour pewnie odkładał pomysły, którymi nie mógł lub nie chciał się dzielić się z PF i tu je mógł wykorzystać.

Powrót do góry Zobacz profil autora
Kasia
Fearless


Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Sob 23:48, 06 Maj 2006    Temat postu:
 
Początkowo Comfortably Numb miało znaleść się właśnie na płycie "David Gilmour" przynajmniej z takim zamiarem Gilmour je stworzył ten jekże piękny utwór Wink. Ale dobrze, że tak się nie stało i CN zapisało się w twórczości Pink Floyd Smile.

Powrót do góry Zobacz profil autora
Dizney
Grand Vizier


Dołączył: 07 Paź 2005
Posty: 809
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 0:45, 07 Maj 2006    Temat postu:
 
Marcin S. napisał:

Ja jestem w obozie Gilmoura Wink Nie pomogło, bo płyty nie ubóstwiam Razz


A ja jestem w obozie Pink Floyd Razz

Sytuacja tandemu Waters-Gilmour bardzo mi przypomina sytuację najsłynniejszego tandemu Lennon-McCartney.
Zanim zainteresowałem się PF przebrnąłem przez okres fascynacji The Beatles - myślę że jest to pozycja obowiązkowa dla fanów rocka - przynajmniej od albumu Revolver. Lennon to Waters, McCartney to Gilmour. Razem dawali wspaniałą mieszankę, oddzielnie już im tak to nie wychodziło. Lennon był tym ostrym, wyrazistym, McCartney łagodził, nadawał melodykę. Gdy Lennon odszedł, reszta przestała grać pod szyldem The Beatles. Każdy poszedł swoją drogą. Z PF było inaczej. Dlaczego?
Waters sądził, że sam sobie poradzi - przecież to On był głównym kompozytorem zespołu - teraz będzie pracował po prostu na własne konto. Pozostali - jak sądzę - nie wierzyli, że dadzą radę bez szyldu Pink Floyd. Bo tak właśnie było - w większości nikt nie wiedział, jacy muzycy grają w PF, ich nazwiska nie były szeroko znane (nawet dzisiaj poszczególne płyty solowe zawierają stickery, że jest to muzyk z Pink Floyd!.), sami zresztą o to zabiegali. Mieli też złe doświadczenia (jeśli chodzi o wyniki sprzedaży), gdy pracowali pod własnym nazwiskiem: pierwsza solowa Gilmoura doszła do 17 pozycji w UK, 29 w USA; druga solowa 21 miejsce w UK, 32 w USA; pierwsza solowa Wrighta przeszła bez echa, tak samo jak projekt Zee;o Masonie nie ma co nawet wspominać.
Jedyną szansą dla nich było podtrzymanie legendy Pink Floyd - o to walczyli i wygrali. Tzn. podtrzymali nazwę, bo poziomu już nie (taka jest oczywiście moja subiektywna opinia). Gilmour strasznie się męczył przy AMLoR. Jak mu nie wychodziło (po kilku miesiącach pracy), to w końcu wziął do pomocy tabun ludzi (i nie tylko do grania, ale też komponowania - Moore, Manzanera, Leonard). Próbował nawet zatrudnić tekściarzy (Stewart, Pope, McGough), by mu wymyślili concept-album w stylu PF - nic jednak z tego nie wyszło. O kształcie albumu decydował Gilmour, Ezrin i Mason (Wright był dalej na przyczepkę jako właściwie muzyk sesyjny).
Trasa i płyta okazały się sukcesem. Sił (powiększonych o Wrighta) jeszcze starczyło na The Division Bell - i Dave powiedział najwyraźniej - DOSYĆ. Myślę, że po prostu zaspokoił swoje ambicje - pokazał, że potrafi pociągnąć zespół bez Watersa i na tym się skończyło. "Era" Gilmoura to 20 lat i w tym czasie jego PF nagrało tylko 2 nowe albumy. I żeby chociaż można było powiedzieć, że ilość przeszła w jakość... Confused

Powrót do góry Zobacz profil autora
s h e e p
The Hero's Return


Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Nie 9:52, 07 Maj 2006    Temat postu:
 
Cytat:

A ja jestem w obozie Pink Floyd Razz



Ja takze Smile Tyyylko..... po rozpadzie grupy nie przypadlo mi do gustu to co zrobili pod nazwa PF. Dlatego z dwojga rzeczy wole solowe i przynajmniej takie prawdziwe, autorskie albumy Watersa. A podpinanie sie pod szyld PF... no coz, cos w tej muzyce zostalo na TDB chyba bardziej...

Powrót do góry Zobacz profil autora
Kasia
Fearless


Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Nie 11:00, 07 Maj 2006    Temat postu:
 
s h e e p napisał:

Cytat:

A ja jestem w obozie Pink Floyd Razz



Ja takze Smile Tyyylko..... po rozpadzie grupy nie przypadlo mi do gustu to co zrobili pod nazwa PF. Dlatego z dwojga rzeczy wole solowe i przynajmniej takie prawdziwe, autorskie albumy Watersa. A podpinanie sie pod szyld PF... no coz, cos w tej muzyce zostalo na TDB chyba bardziej...


Ze mną jest tak samo uwielbiam muzykę Pink Floyd jednak to co zrobili bez Watersa jest dla tak jakby bez wyrazu. Solowe dokonanie Watersa mają za to duszę któtrej na zabrakło AMLOR jednak na TDB było już lepiej. Na AMLOR były piosenki, była muzyka ale były one błache, wątłe nie zapisały się w historii rocka. Nie mówiły już tak dużo, jak poprzednie albumy Pink Floyd, teksty też nie były rewelacyjne. Dlatego to do mnie nie przemaiwa a jak słucham solowych dokonań Watersa to jest to dla mnie cudowne Smile.

Powrót do góry Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Nie 12:45, 07 Maj 2006    Temat postu:
 
szyszunia007 napisał:

Na AMLOR były piosenki, była muzyka ale były one błache, wątłe nie zapisały się w historii rocka


Nie były one może najlepsze, ale błahe one na pewno nie były. Każda z tych piosenek ma bardzo dobry przekaz.
Nie zapisały się w historii Rocka? Nie bardzo rozumiem o co Ci chodzi, ale jeśli masz na myśli to, że nie stały się głośnymi przebojami rockowymi, to pomyśl, ile było takich przebojów na The Wall. Chyba tylko ABITW.

Powrót do góry
Kasia
Fearless


Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Nie 13:10, 07 Maj 2006    Temat postu:
 
Nie o to mi chodziło... źle się wyraziłam. Nie chodziło mi o to, że nie miały przekzu bo każda o czymś mówiła. Chodziło mi o to, że przekaz tych piosenek nie był tak wyraźny jak na poprzednich albumach Pink Floyd. A co do historii rocka to chciałam podkreślić tymi słowani to co napsałam powyżej nie miały aż tak mocnego przekazu. I nie chodziło mi to o to, że na tej płycie nie ma przebojów bo w sumie to Floydzi nie pisali przebojowych utworów.

Powrót do góry Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Nie 13:42, 07 Maj 2006    Temat postu:
 
Dizney napisał:

ja jestem w obozie Pink Floyd Razz


Jak każdy tutaj Wink

No i cóż- Dizney napisał bardzo mądry i ciekawy post, z którym wypada się całkowicie zgodzić.

Choć dla mnie i AMLOR, i TDB mają ducha Pink Floyd, który pozwala mi na lubienie tych płyt. Wg mnie to one plasują się gdzieś w środku dokonań grupy, a TDB stawiam gdzieś na równi z Meddle i AHM.

szyszunia007 napisał:

A co do historii rocka to chciałam podkreślić tymi słowani to co napsałam powyżej nie miały aż tak mocnego przekazu.

Wg mnie moc przekazu jest dla każdego inna. Czyli- subiektywizm (znowu).

Powrót do góry
Kasia
Fearless


Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Nie 13:57, 07 Maj 2006    Temat postu:
 
Marcin S. napisał:

Wg mnie moc przekazu jest dla każdego inna. Czyli- subiektywizm (znowu).


Jeśli obiektywizm nie istnieje, to wszytko jest subiektywne Wink.

Powrót do góry Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Nie 14:27, 07 Maj 2006    Temat postu:
 
Dokładnie, bo postrzeganie świata jest zawsze subiektywne. Obiektywnie to ja mogę stwierdzić, ile masz lat albo kiedy była bitwa pod Grunwaldem Wink Tu się mogę mylić, ale w przypadku sztuki zawsze mówimy o subiektywizmie, ponieważ sztukę postrzegasz nie umysłem, ale sercem, a w przypadku działania na emocje/ uczucia nie ma mowy o subiektywizmie, ponieważ nie mówimy o gołych faktach, które postrzega rozum, ale właśnie o uczuciach i emocjach, które postrzega bardzo niesubiektywnie Twoje serce i dusza Wink

Rany, jak to czytam, to mi się śmiać chce Laughing

Powrót do góry
Kasia
Fearless


Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Nie 14:31, 07 Maj 2006    Temat postu:
 
Sztuka zawsze powinna być postrzegana subiektywnie ale nie zawsze da się ją tak właśnie postrzegać Wink.

Powrót do góry Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pink Floyd Strona Główna -> The Vizier's Garden Party Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

 
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

Powered by phpBB © 2004 phpBB Group
Galaxian Theme 1.0.2 by Twisted Galaxy