Forum Pink Floyd Strona Główna
 Forum
¤  Forum Pink Floyd Strona Główna
¤  Zobacz posty od ostatniej wizyty
¤  Zobacz swoje posty
¤  Zobacz posty bez odpowiedzi
Pink Floyd
BRAIN DAMAGE - Najlepsze polskie forum o Pink Floyd
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie  RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 
 
Wypowiedzi Gilmoura
Idź do strony 1, 2, 3  Następny

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pink Floyd Strona Główna -> The Vizier's Garden Party Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Wypowiedzi Gilmoura
Autor Wiadomość
Kasia
Fearless


Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Sob 11:10, 03 Cze 2006    Temat postu: Wypowiedzi Gilmoura
 
Znalazłam coś takiego... tzn. nie znalazłam ale przysłali mi na maila Wink.
[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

Powrót do góry Zobacz profil autora
Fearless
The Hero's Return


Dołączył: 20 Maj 2006
Posty: 577
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Burkina Faso

PostWysłany: Sob 12:05, 03 Cze 2006    Temat postu:
 
Szczery chłopak- mówi co myśli.

Powrót do góry Zobacz profil autora
MtK
Seamus


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rybnik

PostWysłany: Sob 12:33, 03 Cze 2006    Temat postu:
 
Ad1- Chyba go poje****!!! stonsi robiąto dla przyjemnosci i dla publiki a Gilmour jak widac niepotrafi tego pojąc, po 2 wpiepszanie sie w sprawy nieswoje zle o nim swiadczy, to ze on jest (musze to powiedziec) DUPA i niechce mu sie i na dzien dzisiejszy to on a nie Waters jest koscią niezgody w Pink Floyd pokazuje ze niewie czego chce. O trasie promującą jego plyte juz niemowie, sam sie wyklucza Wink.
Ad2- duzo w tym prawdy.

Powrót do góry Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Sob 13:01, 03 Cze 2006    Temat postu:
 
Ha! To jest mój ziom! Popieram w 100 procentach.

Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Sob 13:04, 03 Cze 2006    Temat postu:
 
Coś nie wierzę w autentyczność tej wypowiedzi.

Powrót do góry
Kasia
Fearless


Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Sob 13:45, 03 Cze 2006    Temat postu:
 
Marcin S. napisał:

Coś nie wierzę w autentyczność tej wypowiedzi.


Ja jakoś też nie... Twisted Evil

Powrót do góry Zobacz profil autora
jaclaw
Moderator


Dołączył: 17 Wrz 2005
Posty: 968
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Menelolandia

PostWysłany: Sob 21:03, 03 Cze 2006    Temat postu:
 
no ale po takiej wypowiedzi to widac ze nie zagraja razem na koncercie
i wspólna praca w studio tez chyba nie wypali
mysle że mu sie nie chce i tyle
a moze kokieteria

Powrót do góry Zobacz profil autora
Kasia
Fearless


Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Sob 23:08, 03 Cze 2006    Temat postu:
 
jaclaw napisał:

a moze kokieteria


A może... Wink.

Powrót do góry Zobacz profil autora
Oblivion
Arnold Layne


Dołączył: 19 Kwi 2006
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bytom

PostWysłany: Sob 23:43, 03 Cze 2006    Temat postu:
 
Myśle ze Tytuł tej "gazety" mówi sam za siebie.

Powrót do góry Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Nie 2:16, 04 Cze 2006    Temat postu:
 
A ja nie wierzę w to i już. Wink

Powrót do góry
Kasia
Fearless


Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Nie 11:10, 04 Cze 2006    Temat postu:
 
Misiu napisał:

A ja nie wierzę w to i już. Wink


Dokładnie tak, moim zdaniem to wszytko jest tak pięknie przeinaczone, że nie warto tym sobie głowy zaprzątać.

Powrót do góry Zobacz profil autora
Dizney
Grand Vizier


Dołączył: 07 Paź 2005
Posty: 809
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 13:19, 04 Cze 2006    Temat postu:
 
Wywiad jest autentyczny. Jednak te słowa w kontekście całego wywiadu nabieraja innego znaczenia. Oto cały w moim tłumaczeniu (za [link widoczny dla zalogowanych]):

Wciąż po ciemnej stronie (28/05/2006)

David Gilmour jest modelowym plutokratą gwiazdy rocka - skromy, kreatywny, szczodry.
Aż do chwili gdy zaczyna się mówić o pieniądzach...i Rolling Stonsach. "Ile im jeszcze trzeba?" pyta naszego dziennikarza Nigel'a Farndale'a. "To jak seksualny przymus".
Gęś niczym strzała pędzi w dół do tafli jeziora. Konie leniwie pasą się na łące,
opędzając się machnięciami ogonów od wczesnoletnich much. Są tu kępy drzew i grube żywopłoty, bo ta parcela w West Sussex jest własnością gwiazdy rocka. "Tam za tymi polami jest publiczna ścieżka" mówi David Gilmour pokazując apatycznie głową. "Fani czasami wchodzą na nią i widzę jak filmują dom. Choć w zasadzie dają nam spokój." Ten "dom" do którego się odniósł, to pełen zakamarków, porośnięty bluszczem wiejski dom, z żelazną starodawną kuchnią, psią sierścią na tapicerce i dzisiątkami kokard z zawodów hippicznych dzieci - ale nie ma tu platynowych płyt ani narzut ze skóry leoparda. A "nam" to żonie - pisarce Polly Samson i czwórce z jego ośmiorga dzieci (pozostała czwórka pochodzi z wcześniejszego małżeństwa - teraz już dorosła).

Stojąc boso w dżinsach i koszulce, Gilmour wydaje się być stateczną i nieustępliwą postacią z kościastą głową i spokojnym spojrzeniem. Ale za tym spokojem - wkrótce to wyczujesz - kryje się głębia.
On jest David a nie Dave. A właściwie to David Gilmour CBE ( Komandor Orderu Imperium Brytyjskiego), w części w uznaniu za swoją dobroczynność, która polegała m.in. na podarowaniu zysku ze sprzedaży swojego londyńskiego domu na rzecz organizacji charytatywnej na rzecz bezdomnych Crisis: 4 mln funtów.

Jest uprzejmy i przyjacielski ale również małomówny - prawie zamknięty w sobie. Kiedy mówi, mówi miękko, lekko łamiącym się głosem. Jako syn nauczycielki akademickiej, ładnie i poprawnie się wysławia. "Nigdy nie usiłowaliśmy udawać, że jesteśmy kimś innym niż miłymi, wywodzącymi się z klasy średniej chłopakami" mówi o swoim zespole Pink Floyd. "Nigdy nie udawaliśmy, że jesteśmy klasą robotniczą - jak Mick (Jagger)".

Musimy wejść w rytm jego wypowiedzi, która jest tak wyważona i precyzyjna jak jego gra na gitarze. Ma także skłonność - jak dzieci w szkole - do kwalifikowania wszystkiego słowami "nieco", "dosyć" i "niemal" jak gdyby bał się przesadzić. Możne dlatego, że nie ma potrzeby przejaskrawiać historii Pink Floyd ani jego. Był głównym wokalistą, głównym gitarzystą i współautorem - wraz z basistą Rogerem Watersem - jednego z największych zespołów rockowych w historii.
W dniach swojej chawły - w latach 70-tych - wielkie concept albumy Pink Floyd biły bez wysiłku wszelkie rekordy. Mówi się, że w co czwartym domu w Wielkiej Brytanii jest kopia ich największego albumu Dark Side Of The Moon. Ostatniego lata, gdy zespół zszedł sie ponownie na Live 8 po pełnym żółci rozpadzie 20 lat temu, przyćmili sobą całe wydarzenie.

Gdy Gilmour wypuścił swój nowy album na początku tego roku na swoje 60 urodziny, trafił on od razu na pierwsze miejsce list. Niezły prezent - mówię gdy siedzimy w jego salonie. Długa przerwa. "Trudno mi to ubrać w słowa, ale czuję się bardziej dumny z On an Island niż z czegokolwiek co dotąd zrobiłem. Mamy niezły sprzęt w tym salonie i lubimy siedzieć tu wieczorem i słuchać całego albumu, całkiem głośno i muszę zdecydowanie przyznać, że wciąż przyprawia mnie o dreszcze. Rzadko słucham albumów po ich nagraniu.
Zwykle zna się doskonale każdą nutę każdego instrumentu i ma się normalnie go dosyć."

To nie jest typ człowieka wiecznie się spieszącego. "Z Pink Floyd zrobiliśmy całą karierę w dwa czy trzy lata, a teraz zabiera me dekadę zrobienie jednego albumu. Chyba stałem się leniwy na stare lata. Mimo tego cząstki muzyki wciąż pojawiają się nieoczekiwanie na końcach moich palców kiedykolwiek biorę
gitarę i po 10 latach notowania ich i nie robienia z tym nic zacząłem czuć, że źle się obchodzę z moją muzą."

On an Island jest, jak mógłby powiedzieć Gilmour, całkiem dobra. To jest ciepły, liryczny album z tonalnym pięknem, pokładami dźwięków i pełnym unoszącej, nastrojowej gitary jaką mieli nadzieję usłyszeć fani Pink Floyd. Gdy nachodzi go melodia, czy natychmiast wie, że jest to coś nowego? "Zmorą mego życia jest sytuacja, gdy ma pamięć bierze górę i moje palce zaczynaja grać melodię, którą już znam. Musisz zrobić coś, co cię wyrwie z tego wygodnego stanu i takim sposobem dla mnie jest granie na fortepianie albo użycie innego strojenia gitary. Inaczej to tylko bazgrolenie."

Czasami budzi się z nową melodią w głowie. "To bardzo dziwne, bo myślę, że jest to coś, co już wcześniej zrobiłem, ale po chwili zdaję sobie sprawę że nie. Zawsze sądziłem, że 'Fat Old Sun', które wykonujemy na tym turnee, komuś podwędziłem. Ale przez te 30 lat nigdy nie odkryłem komu, więc przypuszczam że ujdzie mi to na sucho."

Zasugerowałem, że członkowie Oasis właśnie tak się muszą czuć. Uśmiechnął się lekko. "Z Oasis poradziłbym sobie w sekundę. Zwykle rozpoznaję trzy różne piosenki z których ściągali."

Większość tekstów na nowy album zostało napisanych przez jego żonę. "Ona potrafi lepiej wyrazić moje myśli niż ja sam" mówi Gilmour. Ukazuje prawdziwą ich naturę nawet tego nie zamierzając. Polly uważa, że jest "troszkę autystyczny". Żony często tak mówią w swych mężach - wskazuję - ale jak myśli, co ona chce przez to pokazać? "Ona uważa, że nie potrafię się za bardzo wysłowić i jestem skłonny się z nią zgodzić. Uważa, że za mnie wypowiada się moja gitara i robi to lepiej niż słowa potrafią. Mogę stawać się całkiem egoistyczny pod koniec nagrywania albumu. Ja, ja, ja. Ale w innych sytuacjach jestem całkiem nieśmiały. To może wyglądać na paradoks, ale nawet na scenie jestem dość beznadziejny w przedstawianiu siebie. Nie potrafię gawędzić pomiędzy utworami." Długa pauza. "Także źle się czuję rozdając autografy. Nie rozumiem dlaczego ludzie ich chcą. Potrafię iść wokół aby tylko
uniknąć łowców autografów."

Tematem nowego albumu - te Pink Floydowe standardy trudno zabić - jest śmiertelność. Jeden z utworów - "This Heaven" - odzwierciedla ateizm Gilmoura. "W tej piosence jest element rezygnacji. Zachwala zalety życia chwilą i akceptowania swoje śmiertelności. Być może najbliżej nieśmiertelności będę poprzez Dark Side Of The Moon. Myślę że będą jeszcze
grać tę płytę przez chwilę."

Miał 27 lat gdy została nagrana przez Pink Floyd. "To był bardzo owocny okres, ale gdy teraz o tym myślę, nie czuję się zszokowany jak młody wtedy byłem. Hendrix, Otis Reading i Janis Joplin nie żyli już w tym mniej więcej wieku. Wszyscy oni mieli do tego momentu długie, wspaniałe kariery. Wiek dwudziestu kilku lat powinien być najbardziej twórczym, pełnym energii okresem życia. Można powiedzieć że po Dark Side osiągnęliśmy wszystko do czego dążyliśmy i naprawdę ciężko było powstać i iść dalej z Wish You Were Here [w 1975]."

Ale wtedy miał długie włosy i wygląd chłopako-dziewczyny - w młodości krótko był męskim modelem. Nadal ma wysokie kości policzkowe i pełne usta. Czy niepokoi go starzenie się? Czy o tym rozmyśla w temacie śmiertelności? "Nie za bardzo. Patrzę w lustro i widzę tą samą twarz co kiedyś. Niestety część
włosów zniknęła. I trochę przytyłem ale czuję się doskonale spokojny jeśli chodzi o proces starzenia się."

Czy ma jakieś narcystyczne odchylenia? "Polly uważa że jestem najmniej zadufaną w sobie osobą jaką kiedykolwiek spotkała, ale mam też swoje słabości. Jestem troszkę czasami zażenowany tym młodym gościem. Gdy słyszę jak mówi na DVD Live at Pompeii, to jest to dla mnie koszmarne."

Bo? "Bo był pretensjonalny i naiwny."

Gilmour robił to co robią zwykli rockmani. Próbował prochów, zbierał sportowe samochody i zabytkowe samoloty (ma licencję pilota). Ale nie miało to jak widać wpływu na jego majątek. Na liście najbogatszych widnieje z kwotą około 75 mln funtów, ale to jest prawdopodobnie mniej niż w rzeczywistości.
Czy on w ogóle wie ile posiada? "Nie, tak naprawdę to nie. I wolałbym raczej zniknąć z tej listy. To wszystko osadza się na przypuszczeniach. Można oszacować wartość namacalnych aktywów. Jestem dyrektorem Pink Floyd Music Ltd i gdybym chciał sprzedać swoje udziały w nim, wraz z przyszłymi tantiemami i do tego nazwę, no to ...". Wypuszcza powietrze i kręci głową. "Nie mam pojęcia ile ktoś za to mógłby dać, ale z pewnością są to pokaźne aktywa. Są ludzie, którzy potrafiliby wyciągnąć z tego więcej niż ja potrafię, bo ja i pozostali mamy pewne ograniczenia na to co pozwolilibyśmy zrobić z naszą nazwą. Myślę że jesteśmy to winni naszym fanom i nie pozwolimy - na przykład - aby 'Us And Them' było uzyte w reklamie. Musisz respektować ich życzenia."

Wiem że to oklepane pytanie, ale czy pieniądze przyniosły mu szczęście? "Nie sądzę aby wiele z mego zadowolenia było powiązane z posiadaniem, ale kto wie? Jestem najszczęśliwszy gdy idę na spacer z żoną i dziećmi, a to nic nie kosztuje."

Ale czy może sobie wyobrazić życie w przyczepie kempingowej i bycie szczęśliwym?
"W przyczepie właśnie mieszkałem w zeszły weekend, a raczej w samochodzie z częścią mieszkalną, na próbie wyścigów konnych w Badminton. Nie sprawia mi to żadnych kłopotów."

Czy nie martwi go, że jego dzieci będą miały wypaczony obraz świata ze względu na majątek ojca? "Tak, to mnie martwi i dlatego próbujemy usilnie przekonać ich, że nie jest to normalna sytuacja. I że tak nie będzie przez całe życie. Że będą musieli sami zarabiać pieniądze. Myślę że szczególnie moje
najmłodsze dzieci są tego świadome."

David ma zamiar zrzucić z siebie ciężar bogactwa przed śmiercią.
"Szkodzi się dzieciom, którym daje się pieniądze. To bardzo demotywujące gdy ustawiasz im zycie na swój sposób, a ja chcę aby moje dzieci miały tę satysfakcję jaką miałem ja wytyczając własną drogę przez zycie."

Sugeruję, że jego bogactwo wydaje się czynić go nieszczęśliwym, a przynajmniej winnym. "Naprawdę nie czuję się dobrze z bogactwem pochodzącym z obszaru którym się zajmuję. Żyjemy w kapitalistycznym społeczeństwie - jak się wydaje - i to jest sprawa popytu i podaży. I tak
patrzę na inne zespoły i myślę - cóż, powodzi nam się o wiele lepiej niż im. Ale jest wyjątkowo perwersyjne, że ja jako muzyk jestem o wiele lepiej opłacany niż - powiedzmy - doktor albo pielęgniarka, albo nauczyciel."

Czy dysproporcja w dochodach pomiędzy nim a jego ojcem - wykładowcą zoologii - wprawiała go w zakłopotanie?
Ożywia się na swój sposób. "Tak, wprawiało. Jest już teraz na emeryturze ale pracował ciężko i dał coś wartościowego światu w dziedzinie genetyki. To nieporzyzwoite jak ja byłem traktowany w porównaniu do niego.
Były chwile kiedy obydwaj byliśmy tym wszystkim zażenowani."

Czy patrząc na swoich rówieśników, takich jak Rolling Stones, zastanawia się dlaczego oni są dalej tak napędzani przez pieniądze; niekończące się turnee i dojenie ze swojej reputacji?
"Rzeczywiście uważam to za śmieszne. Mick i Keith powinni zacząć normalnie żyć. To jest jak dziwny, seksulany przymus. Jak dużo im jeszcze trzeba? Myślę że głównie chodzi o poklask. To potężny narkotyk gdy 50 000 ludzi wydają się ciebie adorować. Jestem wielkim fanem Stonsów, ale przez lata nie zrobili nic
co mogłoby się równać z ich wcześniejszymi dokonaniami. Jak pokazał to Bob Dylan, nie musi się to tak odbywać. Wciąż potrafi wyjść z materiałem, który jest całkowicie nowy i interesujący."

Niespodziewanie uszczypliwy ton tego komentarza zaczyna cię zastanawiać, czy wielka kłótnia w Pink Floyd wiele lat temu była tylko za przyczyną Rogera Watersa - jak to się zwykle przyjmuje. Poprzez lata 70-te tych dwóch ludzi walczyło o artystyczne przywództwo nad zespołem. To Waters zawsze był posądzany, najpierw o napuszoność a potem o animozje - był widowiskowo niegrzeczny w stosunku do swoich kolegów z zespołu. W końcu w 1986 rozpoczął sądowe postępowanie aby zakazać im ciągnięcia dalej jako Pink Floyd. Uraza przerodziła się w farsę kiedy Waters stwierdził, że ma patent na nadmuchiwaną świnię, która była pokazywana na ekstrawaganckich koncertach grupy, zmuszając pozostałych trzech członków grupy do zrobienia
innej nadmuchiwanej świni, z dodatkową parą przymocowanych jąder. Waters przegrał bitwę w sądzie. Zanim zadzwonił do Gilmoura, aby przekonać go do udziału w jednorazowym wspólnym występie Pink Floyd na Live 8 latem zeszłego roku, nie rozmawiali ze sobą prawie 20 lat, chyba że przez prawników.

"Mam uczucie, że nigdy nie zrobiłem Rogerowi żadnej krzywdy" mówi teraz Gilmour. "A on starał się jak mógł aby skrzywdzić mnie. Live 8 był jakimś zamknięciem tej sprawy. Dobrze było spuścić tę żółć która zbierała się przez 20 lat. Nie chcesz umierać z niezabiźnionymi ranami. Wrogość pomiędzy Rogerem i mną była uciążliwą i negatywną rzeczą, z którą nie chciałem dalej żyć. To dobrze, że historia Pink Floyd nie zakończyła się tak smutną nutą. Jesteśmy teraz na zwykłych choć nie przyjacielskich stosunkach i lubimy sobie czasami pogadać." Czy utrzymują kontakty po Live 8? Pauza. "Nie, tak naprawdę to nie, ale pisaliśmy do siebie e-maile w ciągu kilku ostatnich miesięcy."

Pink Floyd był niewątpliwą gwiazdą Live 8, ale tamtej nocy musiało zetrzeć się wiele ego. "Byliśmy tacy mili i skromni, że kiedy powiedziano nam, że nie ma wystarczającej liczby garderob i będziemy musieli się nimi dzielić, powiedzieliśmy - OK, w porządku. A potem odkryliśmy, że wszyscy inni mieli swoje własne, przydzielone garderoby bo na to nalegali. A my musieliśmy dzielić nasze z jakimś Snow Patrol. Myślę, że powinniśmy być trochę bardziej 'gwiazdorscy' w tym temacie."

Po Live 8 oferowano Pink Floyd 200 milionów dolarów za turnee po USA, ale Gilmour położył kres wszelkim spekulacjom na temat, że zespól mógłby zreformować się na stałe. Ogłosił również, że przeznaczy wszystkie
swoje dochody ze zwiekszenia sprzedaży płyt Pink Floyd na cele charytatywne. Mimo swej olbrzymiej wielkoduszności musiało przynieść Gilmourowi satysfakcję, że jego nowy solowy album trafił na pierwsze miejsca list przebojów, podczas gdy solowe wysiłki Watersa - samozwańczego "twórczego geniusza" bez którego Pink Floyd by nie istniał, marnie się sprzedawały.

Próbuję sprowokować - czy Waters był megalomaniakiem?
"Pewnie zawsze, ale - przez dłużej niż ludzie sądzą - jego megalomania była pod kontrolą." Pauza. "Ale to odgrzewane kluchy. Uważam że pracowaliśmy razem zupełnie efetywnie aż do albumu The Wall w 1979. Tak swoją drogą, trzeba coś powiedzieć na temat twórczego napięcia pomiędzy nami. Uzupełnialiśmy się nawzajem, Roger i ja." Kolejna pauza. "Mam to samo teraz z Polly."

Co? Pozywa go do sądu? Prawi wybucha śmiechem. "Nie, mam na myśli to, że ma inne talenty niż ja. Małżeństwo jej słów i mojej muzyki to prawie onomatopeja."

Powrót do góry Zobacz profil autora
Kasia
Fearless


Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Nie 14:25, 04 Cze 2006    Temat postu:
 
W tym wiwiadze te słowa nabierają całkiem innego znaczenia, nabierają sensu. Wywiad też jst naprawdę bardzo fajny, jednak nie mogę się oprzeć wrażeniu, że mimo wszytko jest w nim troche jadu w stostnku do Rogera Watersa.

Powrót do góry Zobacz profil autora
Fearless
The Hero's Return


Dołączył: 20 Maj 2006
Posty: 577
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Burkina Faso

PostWysłany: Nie 14:28, 04 Cze 2006    Temat postu:
 
I wszystko jasne. Chodzi o to żeby stonesi nie odgrzewali bez przerwy starych kawałków i zrobili coś nowego. Teraz widać jaką krzywdę można wyrządzić ludziom wyrywając wypowiedź z kontekstu.

Powrót do góry Zobacz profil autora
Kasia
Fearless


Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Nie 14:33, 04 Cze 2006    Temat postu:
 
Pragnę przypomnieć, że Stonesi nagrali w 2005 roku nowy album, więc nie do końca z tym odgrzewaniem starych kawałków.

Powrót do góry Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pink Floyd Strona Główna -> The Vizier's Garden Party Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

 
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

Powered by phpBB © 2004 phpBB Group
Galaxian Theme 1.0.2 by Twisted Galaxy