Forum Pink Floyd Strona Główna
 Forum
¤  Forum Pink Floyd Strona Główna
¤  Zobacz posty od ostatniej wizyty
¤  Zobacz swoje posty
¤  Zobacz posty bez odpowiedzi
Pink Floyd
BRAIN DAMAGE - Najlepsze polskie forum o Pink Floyd
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie  RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 
 
Rewelacje Weissa?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 15, 16, 17  Następny

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pink Floyd Strona Główna -> The Vizier's Garden Party Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Rewelacje Weissa?
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 22:58, 23 Kwi 2006    Temat postu:
 
Pytam o płyty na poziomie In Rock, Wish You Were czy też debiut King Crimson. Bo takie ROTDeep może i fajną płytą jest, ale gdzie jej do Machine Head?

Powrót do góry
Kasia
Fearless


Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Nie 23:43, 23 Kwi 2006    Temat postu:
 
Ja to zrozumiałam w ten sposób że oni jeśli nagrają coś nowego to będzie to sztuczne. I dlatego właśnie podałam przykład David Gilmoura nie jako muzyka Pink Floyd tylko jako muzyka który zaczynał nagrywać kiedy nie śniło że teraz w studio muzyk może mieć takie możliwości. Nagrał on dobry album i wcale nie sztuczny mimo tego że nagrywał w nowoczesnym studio. Tak to zrozumiałam jakoże teraz muzycy nie nagrywają nic fajnego ponieważ wszytko jest sztuczne.

Powrót do góry Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Pon 14:42, 24 Kwi 2006    Temat postu:
 
Emade napisał:

Znowu wybuchnie rozedrgane ego Watersa, zarzuty do Wrighta i Gilmoura za obiboctwo, ogólne animozje się odrodzą i zaczną się kłócić o byle co. To jest ten powód, dla którego nie mieliby dać sobie rady w studiu.


Marcin S. napisał:

Poza tym- uważam, iż faktycznie trudno byłoby zażegnać stare animozje między nimi.


Absolutnie się nie zgadzam. Chyba po to by się mieli reaktywować, by się nie kłócić, no nie? Oni doskonale zdają sobie z tego sprawę. Bo po co inaczej? Pomijając już "zmianę" (o ile faktycznie takowa ma miejsce) Watersa, to Dave, jeśli z Watersem dalej będzie miał na haku, się po prostu nie zgodzi. Chyba to jest cały sens reaktywacji - brak kłótni i nagranie czegoś nowego. A to, że mogłaby to być płyta pożegnalna, to PRZY OKAZJI... Gilmour i Wright obijaliby się? Na jeden album? Gdyby im się nie chciało robić, to znowu - po co w takim razie chcieli się reaktywować? Pomijając już, że jakoś Gilmourowi chciało się robić On An Island, a i Wright podobno coś szykuje... A co z Masonem - nie wiem.
Marcin S. napisał:

(przeciez na albumie dźwięk musi być perfekcyjny, a jak nie dadzą rady, to będzie zagrożenie "syntetycznego Pink Floyd", o którym wspomniał Emade).


Dźwięk śmiało mógłby być perfekcyjny. No bo... co, Gilmour ma po sześćdziesiątce, więc nie da rady usiąść na stoliku i grać na gitarze? A ona sama brzmienia nie zmieni tylko dlatego, że Dave się postarzał... A grać to jeszcze umieją - wspomniałem o tym wcześniej. A co do syntetycznego Pink Floyd... nie wierzę w to, że oni się na to zgodzą. Wiedzą co grali, za co ich pokochano, wiedzą, że nie tego oczekują fani. Powtórzę - to jest cały sens reaktywacji: bez kłótni, nagrać nowy album Pink Floyd, takiego Pink Floyd, jakiego ludzie kochają. A Panowie nie są tacy głupi, by o tym nie wiedzieć.
Marcin S. napisał:

No i- znajdźcie mi jakieś muzyczne dinozaury-dziadki, które nagrały pod koniec kariery coś godnego uwagi.


Co nie znaczy, że Waters, Gilmour, Wright i Mason również mieliby nagrać coś niegodnego uwagi. To nie jest żadna reguła. Poza tym, sytuacja Pink Floyd jest zupełnie inna.
Marcin S. napisał:

PS. Co do On An Island- przecież Gilmour nie musiał tam niczego z nikim konsultować, wszystko robił po swojemu, realizował własne koncepcje. Na albumie Pink Floyd bedzie musiał pogodzić swoje pomysły z konceptami Watersa, chyba że odda mu inicjatywę, a na to, jak wiemy, się nie zgodzi.


Jednak odnoszę wrażenie, że to Waters się zgodzi, by bardziej rozpatrywać koncepcje Gilmoura. Zresztą - ten drugi sam przyznał, że tekściarzem wybitnym nie jest, więc wie chyba, komu tę robotę należy zlecić. A pisząc o On An Island miałem na myśli formę Gilmoura. Niby nie słyszałem płyty w całości, ale te fragmenty, które miałem okazję posłuchać, syntetyczne na pewno nie są, a dźwięk jest, jaki powinien być.

Powrót do góry
Kasia
Fearless


Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Pon 19:37, 24 Kwi 2006    Temat postu:
 
Podpisauję się w 100% pod tym co napisał Misiu.

Powrót do góry Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Pon 19:52, 24 Kwi 2006    Temat postu:
 
szyszunia007 napisał:

Ja to zrozumiałam w ten sposób że oni jeśli nagrają coś nowego to będzie to sztuczne. I dlatego właśnie podałam przykład David Gilmoura nie jako muzyka Pink Floyd tylko jako muzyka który zaczynał nagrywać kiedy nie śniło że teraz w studio muzyk może mieć takie możliwości. Nagrał on dobry album i wcale nie sztuczny mimo tego że nagrywał w nowoczesnym studio. Tak to zrozumiałam jakoże teraz muzycy nie nagrywają nic fajnego ponieważ wszytko jest sztuczne.


Zauważ, że pomagało mu bardzo wiele osób (nawet żona). Wcale nie musiał być wykończony sesją, skoro nie odwalił całej roboty.

Misiu napisał:

Chyba po to by się mieli reaktywować, by się nie kłócić, no nie? Oni doskonale zdają sobie z tego sprawę. Bo po co inaczej? Pomijając już "zmianę" (o ile faktycznie takowa ma miejsce) Watersa, to Dave, jeśli z Watersem dalej będzie miał na haku, się po prostu nie zgodzi. Chyba to jest cały sens reaktywacji - brak kłótni i nagranie czegoś nowego.


No jasne, ale... no właśnie- pogodzenie się wcale nie jest tu kwestią czasu
Misiu napisał:

Gilmour i Wright obijaliby się? Na jeden album?


Praktycznie nigdy nie byli oni nadzwyczaj aktywni w Pink Floyd, poza tym- Waters pewnie ich zdominuje i jednocześnie oskarży o nieróbstwo. Czyli jak za dawnych lat...
Misiu napisał:

Pomijając już, że jakoś Gilmourowi chciało się robić On An Island, a i Wright podobno coś szykuje... A co z Masonem - nie wiem.


Ciężar grania pod szyldem PF i pod nazwiskiem jest zupełnie inny.
Misiu napisał:

Dźwięk śmiało mógłby być perfekcyjny. No bo... co, Gilmour ma po sześćdziesiątce, więc nie da rady usiąść na stoliku i grać na gitarze? A ona sama brzmienia nie zmieni tylko dlatego, że Dave się postarzał...


Jak dla mnie to jest uproszczenie. Jasne że brzmienie gitary się nie zmieni, bo upłynęło X lat. Tylko że sesje są niezwykle wyczerpujące, a już dla 60-latka tym bardziej. Jeśli coś ma być porządne, to musi być perfekcyjne, a obawiam się, że tej perfekcji i doszlifowania Gilmour tak zwyczajnie nie osiągnie bez "wspomagaczy". Nie mówię, że tak będzie na pewno, ale jest takie realne zagrozenie.
Misiu napisał:

Powtórzę - to jest cały sens reaktywacji: bez kłótni, nagrać nowy album Pink Floyd, takiego Pink Floyd, jakiego ludzie kochają.


Naiwna idylla, niestety... To nie jest takie proste, przecież trudno im będzie wznieść się np. na poziom Wall, a przecież taki Pink Floyd ludzie kochają... a drugiego Obscured By Clouds chyba nie ma sensu nagrywać, co?
Misiu napisał:

Co nie znaczy, że Waters, Gilmour, Wright i Mason również mieliby nagrać coś niegodnego uwagi. To nie jest żadna reguła. Poza tym, sytuacja Pink Floyd jest zupełnie inna.


Nie jest regułą? No więc pytam o jakiś przykład zaprzeczający tej regule.
I w czym przejawia się "inność" sytuacji??
Misiu napisał:

Jednak odnoszę wrażenie, że to Waters się zgodzi, by bardziej rozpatrywać koncepcje Gilmoura.


Nie sądzę, by był to argument.
Misiu napisał:

Zresztą - ten drugi sam przyznał, że tekściarzem wybitnym nie jest, więc wie chyba, komu tę robotę należy zlecić.


Ale sam wiesz, że Watersowi tak łatwo nie ustąpi.
Misiu napisał:

A pisząc o On An Island miałem na myśli formę Gilmoura. Niby nie słyszałem płyty w całości, ale te fragmenty, które miałem okazję posłuchać, syntetyczne na pewno nie są, a dźwięk jest, jaki powinien być.


Znowu- zobacz, ilu ludzi pracowało nad płytą.

Powrót do góry
Kasia
Fearless


Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Pon 20:10, 24 Kwi 2006    Temat postu:
 
Marcin S. napisał:

Praktycznie nigdy nie byli oni nadzwyczaj aktywni w Pink Floyd, poza tym- Waters pewnie ich zdominuje i jednocześnie oskarży o nieróbstwo. Czyli jak za dawnych lat...



Nie zgadzam się z kąd wiesz jak będzie? Znasz Waters osobiście że go oceniasz w ten sposób?

Marcin S. napisał:

Zauważ, że pomagało mu bardzo wiele osób (nawet żona). Wcale nie musiał być wykończony sesją, skoro nie odwalił całej roboty.



Gilmour na On An Island zagrał gitarze elektrycznej, basie, saksofonie, klawiszach, organasz hammonda, perkusji, harmoijce i zaśpiewał więc troche roboty jednak wykonał.

Marcin S. napisał:

Tylko że sesje są niezwykle wyczerpujące, a już dla 60-latka tym bardziej.



To oni mają usiąść w fotelu i czekać na śmierć bo są po 60? Myślę że Panowie są w świetnej formie i sesja nie będzie dla nich aż tak strasznie wyczerpująca.

Powrót do góry Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Pon 20:18, 24 Kwi 2006    Temat postu:
 
szyszunia007 napisał:

z kąd wiesz jak będzie? Znasz Waters osobiście że go oceniasz w ten sposób?


Wystarczy, że znam historię Pink Floyd.
szyszunia007 napisał:

Gilmour na On An Island zagrał gitarze elektrycznej, basie, saksofonie, klawiszach, organasz hammonda, perkusji, harmoijce i zaśpiewał więc troche roboty jednak wykonał.


Ale nie pracował pod presją, pomagało mu multum osób.
szyszunia007 napisał:

To oni mają usiąść w fotelu i czekać na śmierć bo są po 60? Myślę że Panowie są w świetnej formie i sesja nie będzie dla nich aż tak strasznie wyczerpująca.


Live8 pokazał, że się mocno zestarzeli... niestety... I nie mówię, że mają się do tego nie brać, po prostu wyrażam swoje obawy i tyle.

Powrót do góry
Kasia
Fearless


Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Pon 21:20, 24 Kwi 2006    Temat postu:
 
Marcin S. napisał:

Wystarczy, że znam historię Pink Floyd.


Ludzie z biegiem czasu się zmieniają.

Powrót do góry Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Wto 20:18, 25 Kwi 2006    Temat postu:
 
Ale sami muzycy mówili, że Live8 to był jednorazowy występ w ramach Pink Floyd, więc wiele wskazuje na to, iż stare konflikty się nie do końca wyjaśniły.

Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Pią 10:06, 28 Kwi 2006    Temat postu:
 
Marcin S. napisał:

Ale nie pracował pod presją, pomagało mu multum osób.


Co nie zaprzecza temu, że odwalił najwięcej roboty... Nie najwięcej - po prostu sporo. No i nie bardzo rozumiem, co ma presja do zmęczenia... Zresztą - też musiała pewnie jakaś być, jak ludzie odbiorą ten album itd. No i w pracach solowych, to zazwyczaj pracuje dla muzyka trochę więcej osób, no nie?
Marcin S. napisał:

No jasne, ale... no właśnie- pogodzenie się wcale nie jest tu kwestią czasu


Nie bardzo rozumiem... Jeśli się reaktywują, to musi to mieć sens i oni to wiedzą. Tylko o to mi chodziło. Pewnie, że nie jest kwestią czasu, ale nie to miałem na myśli. JEŚLI JUŻ się reaktywują...
Marcin S. napisał:

Praktycznie nigdy nie byli oni nadzwyczaj aktywni w Pink Floyd, poza tym- Waters pewnie ich zdominuje i jednocześnie oskarży o nieróbstwo. Czyli jak za dawnych lat...


Na wcześniejszych płytach byli aktywni... do Dark Side Of The Moon (może jeszcze Wish You Were Here) to był bardzo otwarty dla siebie zespół, wspólnie tworzący muzykę. I powtarzam - skoro się zgodzą, to chyba nie po to, żeby nic nie robić... inaczej w ogóle by to nie miało miejsca. O Watersa w tej całej sprawie, to ja już bym się nie martwił...
Marcin S. napisał:

Ciężar grania pod szyldem PF i pod nazwiskiem jest zupełnie inny.


Tutaj akurat się zgodzę. Tylko że na On And Island, Dave zrobił sto razy więcej niż zrobiłby na nowej płycie Pink Floyd, co jest zrozumiałe w przypadku pracy solowej. ALE:
1. Płyta Pink Floyd na pewno lepiej się sprzeda, co może tu mieć znaczenie.
2. Jeśli już zespół miałby ponownie wrócić z nowym albumem, to i tak najbardziej zwrócono by uwagę na Gilmoura i Watersa, ze względu na ich wspólną pracę. Zdaje się, że Wright i Mason byli chętni do współpracy...

Piszę to, bo mam wrażenie (jeśli mylne - popraw mnie Smile ), że chcesz powiedzieć, iż chodzi tu o dobro własne - "na płytę podpisaną swoim imieniem i nazwiskiem mogę pracować dużo bardziej niż na płytę z zespołem, w którym jestem - ludzie będą na okładce widzieć MNIE, a nie ZESPÓŁ".
Marcin S. napisał:

Jak dla mnie to jest uproszczenie. Jasne że brzmienie gitary się nie zmieni, bo upłynęło X lat. Tylko że sesje są niezwykle wyczerpujące, a już dla 60-latka tym bardziej. Jeśli coś ma być porządne, to musi być perfekcyjne, a obawiam się, że tej perfekcji i doszlifowania Gilmour tak zwyczajnie nie osiągnie bez "wspomagaczy". Nie mówię, że tak będzie na pewno, ale jest takie realne zagrozenie.


I koło się zatacza... na On An Island, Gilmour zrobił więcej niż zrobiłby przy nagrywaniu nowego albumu Pink Floyd. Czyli siły ma i wciąż potrafi grać. Realne zagrożenie... moim zdaniem tak - realne, ale niewielkie. Bo właśnie najnowsza płyta Dave'a taka nie jest, czyli wciąż woli pozostać przy swoim stylu.
Marcin S. napisał:

Naiwna idylla, niestety... To nie jest takie proste, przecież trudno im będzie wznieść się np. na poziom Wall, a przecież taki Pink Floyd ludzie kochają... a drugiego Obscured By Clouds chyba nie ma sensu nagrywać, co?


Wiem, że to nie takie proste - w tym sęk. Tylko że mnie chodzi o "syntetyczność" - takiego Pink Floyd ludzie nie chcą, a Panowie o tym wiedzą. Wciąż jednak twierdzę, że oni POTRAFILIBY stworzyć geniusz - grać i komponować wciąż umieją i siły mają.
Marcin S. napisał:

Nie jest regułą? No więc pytam o jakiś przykład zaprzeczający tej regule.


To nie jest regułą nawet i bez przykładu (a i tak już podano tu kilka). Bo kto coś takiego ustalił? Ale skoro chcesz... banalny przykład - Made In Heaven. Nie dość, że Panowie z Queen nie musieli płyty robić w ogóle, to spójrz jaki geniusz jednak stworzyli. Wiadomym było, że to ostatnia ich płyta... Tutaj sytuacja też jest niby inna, ale jednak przykład uważam za w miarę trafiony.
Marcin S. napisał:

I w czym przejawia się "inność" sytuacji??


Granie po latach, po kłótniach, nagranie pożegnalnego, ostatniego albumu. To coś zupełnie innego niż na przykład w przypadku Deep Purple. Ja myślę, że oni nawet mogą mieć motywację, by jeszcze coś takiego nagrać.
Marcin S. napisał:

Nie sądzę, by był to argument.


Nie rozumiem.... Wyjaśnij. Napisałeś, że Gilmour nie dałby rządzić Watersowi, ja odpowiedziałem, że jest druga strona medalu - Waters nie chciałby rządzić. To miałem na myśli...
Marcin S. napisał:

Znowu- zobacz, ilu ludzi pracowało nad płytą.


Znowu - zobacz ile Dave na niej zrobił. Wink



Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pią 13:45, 28 Kwi 2006, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Kasia
Fearless


Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Pią 12:16, 28 Kwi 2006    Temat postu:
 
Ja już nie muszę nic pisać bo Misiu odwali całą robotę Razz

Powrót do góry Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Pią 16:42, 28 Kwi 2006    Temat postu:
 
Heh, chciało Ci się tyle pisać ? Smile Odpowiem później, jak nabiorę sił na jakąkolwiek dyskusję Razz

Powrót do góry
Kasia
Fearless


Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Pon 14:46, 15 Maj 2006    Temat postu:
 
Tak sobie wczoraj myśliałam... kiedy to cierpiałam na moją bezsenność, a w sumie to się zastanawiałam nad tym, kto by zajął miejsce Gilmoura jako gitarzysty kiedy doszłoby do reaktywaji bez niego (i tak wątpię, żeby doszło do jakiejkowiel...) ale jak myślicie kto by zajął jego miejsce?
Myślę, że nie byłby to żaden muzyk sesyjny jak np. Snowy White, Waters chciałby kogoś klasy Davida i to bez dwóch zdan... tylko na kogo by padło?

Powrót do góry Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Pon 15:57, 15 Maj 2006    Temat postu:
 
Zapewne kogoś z muzyków sesyjnych - dla mnie to najbardziej możliwe rozwiązanie.

A może kto mógłby go zastąpić - tak zadamy to pytanie (jeśli ktokolwiek)?

Powrót do góry
Kasia
Fearless


Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Pon 16:55, 15 Maj 2006    Temat postu:
 
Hm kto mógłby go zastąpić... chyba nikt. Nie da się zastąpić muzyka, który tworzył w zespole prawie 40 lat, kimś zupełnie obcym.
Mówisz muzyk sesyjny... no być może jednak mi się wydaje, że Waters celowałby wyżej, jeśli chodzi o gitarzystę.

Powrót do góry Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pink Floyd Strona Główna -> The Vizier's Garden Party Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 15, 16, 17  Następny
Strona 4 z 17

 
Skocz do:  
 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

 
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

Powered by phpBB © 2004 phpBB Group
Galaxian Theme 1.0.2 by Twisted Galaxy