Okres bez Rogera... |
...to mój ulubiony okres twórczości |
|
12% |
[ 8 ] |
...to jeden z moich ulubionych okresów twórczości |
|
19% |
[ 12 ] |
...po prostu lubię |
|
37% |
[ 23 ] |
...jest mi obojętny |
|
4% |
[ 3 ] |
...jeden z moich najmniej ulubionych okresów |
|
19% |
[ 12 ] |
...rozdział w historii PF, którego w ogóle nie trawię |
|
6% |
[ 4 ] |
|
Wszystkich Głosów : 62 |
|
|
Autor |
Wiadomość |
|
s h e e p
The Hero's Return
Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Pon 10:39, 08 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Cytat: Chyba chodzi Ci jednak o brzmienie a nie styl ? Brzmienie jest pojęciem węższym od stylu. |
Nie no myslalem ze styl zespolu to tak naprawde jego brzmienie... Przynajmniej tak mi sie zdawalo ze mowimy o stylu muzycznym. Dla mnie to jest glownie styl PF. Bo te rzeczy:
Cytat: Dla mnie styl Pink Floyd to:
- długie, rozbudowane kompozycje (ale od tego powoli odchodzili)
- myśl przewodnia w albumach (concept-albums)
- duża dynamika nagrań
- niebanalne teksty
- eksperymenty i efekty dźwiękowe
- niebanalne, ciekawe okładki
- nieprzeciętne koncerty bez epatowania własnym wizerunkiem |
to tak naprawde moze miec kazdy zespol ktory gra. A styl grania jaki reprezentowal PF byl jedyny w swoim rodzaju i ja bym sie bardziej przychylal pod pojeciem stylu ich brzmienie muzyczne. Bo czy inne zespoly nie maja ciekawych okladek? Nie graja dlugich kompozycji? Nie tworza albumow z mysla przewodnia? Nie maja zmuszajacych do myslenia tekstow? Nie eksperymentuja? Wszystko to robia, tylko ze ich styl grania jest inny... Myslalem ze o takim stylu mowimy
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Pon 15:18, 08 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Nom i też cały czas chodziło o styl muzyczny
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dawid
Eugene
Dołączył: 02 Maj 2006
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Wto 20:06, 16 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Na początku mojej przygody z PF Roger Waters to był ten "zły". A teraz z biegiem czasu żywię do niego coraz więcej sympatii. Szczerze mówiąc gdybym miał do wyboru dwie opcje: 1) reaktywacja (nowa płyta) z Watersem ale bez Gilmoura i 2) brak reaktywacji to wybrałbym opcję No 1. Kurcze, aż sam się sobie dziwię...
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Wto 21:15, 16 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Waters zawze był, będzie i jest uważany za tego "złego" przez większość fanów.
Jednak dziwi mnie to, że niektórzy ludzie (nie piszę tu o nikim z was- forumowiczów) widzą tylko wady Watersa. Niekiedy ludzie nie potrafią docenić tego co ten człowiek zrobił dla muzyki, gdyby nie jego determinacją i ego nie powstało by m.in. The Wall. Ja od samego początku, kiedy poznałam muzykę PF byłam przekonana co do tego, że to taki "dobry- czarny" charakter w muzyce a z biegiem czasu tylko utwierdzałam się w swojej opini na jego temat.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dawid
Eugene
Dołączył: 02 Maj 2006
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Wto 21:41, 16 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Największy wpływ na najważniejsze dla mnie albumy PF (od TDSOTM do TFC) miał Roger Waters. Chyba dlatego moja sympatia do niego (dla niego?) rośnie wraz z upływem czasu. Dziś po raz kolejny posłuchałem AMLOR i TDB. Jednak PF bez Watersa to dużo niższy poziom...
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Wto 22:35, 16 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Dokładnie Pink Floyd bez Watersa miało dużo niższy poziom... i nie sądzę, żeby dorównali temu poziomowi gdyby nagrali jeszcze klika płyt w tym składzie.
Napisze tak to gitara Davida Gilmoura była dla Pink Floyd sercem ale Roger Waters był mózgiem tego zespołu .
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 15:32, 17 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
szyszunia007 napisał: Dokładnie Pink Floyd bez Watersa miało dużo niższy poziom... i nie sądzę, żeby dorównali temu poziomowi gdyby nagrali jeszcze klika płyt w tym składzie. |
To już jest lekkie przegięcie. Mogą ci się nie podobać płyty bez Rogera, ale nie można powiedzieć że miały niższy poziom. Czyli co, według ciebie ta muzyka jest gorsza, mniej genialna? Teksty są bez przekazu i do niczego? Jesli nie, to co rozumiesz przez nazwanie ich mianem niższego poziomu?
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 16:33, 17 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
A ja się zgadzam z szyszunią i nie muszę tego tłumaczyć.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
s h e e p
The Hero's Return
Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Śro 18:22, 17 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Cytat: Dokładnie Pink Floyd bez Watersa miało dużo niższy poziom... i nie sądzę, żeby dorównali temu poziomowi gdyby nagrali jeszcze klika płyt w tym składzie. |
I ja tez sie jak najbardziej zgadzam z Szyszunia A i nawet przegne jeszcze raz: moze scislej... dwie plyty pseudo PF, AMLOR i TDB maja duzo nizszy poziom niz to co dokonalo sie wczesniej, w czworke. Nie wiem jak mozna tego nie dostrzegac. Pozwole sobie tez odpowiedziec na to:
Cytat: Czyli co, według ciebie ta muzyka jest gorsza, mniej genialna? |
Dokladnie Ta muzyka nawet nie jest genialna, wiec nie moze byc mniej genialna... Jest co najwyzej dobra ( TDB ) Wg mnie...
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 18:40, 17 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Wg mnie też jest mniej genialna (a czasami to w ogóle nie jest genialna).
s h e e p napisał: dwie plyty pseudo PF, AMLOR i TDB |
W takim razie co z TFC?
A obecnie mój pogląd jest taki, że ani Gilmour bez Watersa, ani Waters bez Gilmoura, nigdy nie będą tworzyli tego, co naprawdę jest ich godne.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
s h e e p
The Hero's Return
Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Śro 18:42, 17 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Cytat: W takim razie co z TFC? |
Dla mnie TFC jest i zostanie plyta PF. Slysze po prostu ze to jest plyta Pink Floyd. Nawiazuje do The Wall. No i jest przede wszystkim genialna.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Śro 19:42, 17 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Wojon napisał: szyszunia007 napisał: Dokładnie Pink Floyd bez Watersa miało dużo niższy poziom... i nie sądzę, żeby dorównali temu poziomowi gdyby nagrali jeszcze klika płyt w tym składzie. |
To już jest lekkie przegięcie. Mogą ci się nie podobać płyty bez Rogera, ale nie można powiedzieć że miały niższy poziom. Czyli co, według ciebie ta muzyka jest gorsza, mniej genialna? Teksty są bez przekazu i do niczego? Jesli nie, to co rozumiesz przez nazwanie ich mianem niższego poziomu? |
Drogi Wojonie, tak jest moim zdaniem są to płyty mniej genialne... ale czy ta muzyka jest gorsza.... "gorsza" to nieodpowiedznie słowo... możesz nie dość dobra, tak to lepiej brzmi. A co rozumiem pod tym przesłaniem... mnie ta muzyak tak nie wzrusza, nie ma dla mniej w niej tylu emocji i tak mocnego przekazu jak w poprzednich płytach... jest gitara Gilmoura ale jakby (czasami można odnieść takie wrażenie- przynajmniej ja takie odnosze), że jakby "dusza" z niej umkła. Nie ma w AMLOR w grze Gilmoura tyle seca co na poprzednich płytach... Nie piszę tu o The Final Cut, ponieważ wiadomo jak było. Na TDB jest lepiej ale jak dla mnie... jego gra nie ma w sobie tyle uczucia co np. w utworze Shine On...
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 20:15, 17 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Według mnie te płyty, a już na pewno TDB są rozwinięciem skrzydeł przez Dave'a, pokazaniem jego prawdziwej duszy, nie mącone narzekaniami Rogera, domagającego się pośpiechu i dostosowania do jego ambicji.
Szyszuniu, jeśli wzrusza Cię np. TFC, a TDB nie to masz zaiste dziwaczny sposób odbioru uczuć. Ale mniejsza z tym.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dawid
Eugene
Dołączył: 02 Maj 2006
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Śro 20:31, 17 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Cytat: Według mnie te płyty, a już na pewno TDB są rozwinięciem skrzydeł przez Dave'a, pokazaniem jego prawdziwej duszy, nie mącone narzekaniami Rogera, domagającego się pośpiechu i dostosowania do jego ambicji. |
Zgadzam się w 100%. AMLOR byłą płytą niedopracowaną, ale z TDB Gilmourowi wyszło naprawdę bardzo dobrze. Dla mnie ta płyta jest tak samo dobra jak TFC.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Śro 21:24, 17 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Wojon napisał: Szyszuniu, jeśli wzrusza Cię np. TFC, a TDB nie to masz zaiste dziwaczny sposób odbioru uczuć. Ale mniejsza z tym. | ]
Wiesz to forum nie jest od oceniania odpioru uczuć więc można powiedzieć, że sobie wypraszam teksty w tym stylu. Indywidualną sprawdą jest kto, co i jak odpierwa. Dlaczego to, że wolę TFC od AMLOR czy TDB uważasz za dziwaczne?
A co do płyt ja je tak odbieran, nie nikt inny tylko ja, wy możecie mieć swoje zdanie przecież ja wam swojego nie nażucam... napisałam tylko jak ja to odbieram. Mam chyba do tego prawo... prawda?
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|